Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Jarzyna z miasteczka Luboń. Mam przejechane 21262.06 kilometrów w tym 1745.76 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 26.41 km/h.
Więcej o mnie.
Kontakt GG: 3482927

2013

button stats bikestats.pl

2012

button stats bikestats.pl

2011

button stats bikestats.pl

2010

button stats bikestats.pl

2009

button stats bikestats.pl
liczniki

Tyle na razie mi się udało

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jarzyna.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2010

Dystans całkowity:357.67 km (w terenie 28.00 km; 7.83%)
Czas w ruchu:12:27
Średnia prędkość:28.73 km/h
Maksymalna prędkość:54.20 km/h
Maks. tętno maksymalne:193 (95 %)
Maks. tętno średnie:167 (82 %)
Suma kalorii:12877 kcal
Liczba aktywności:5
Średnio na aktywność:71.53 km i 2h 29m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
153.89 km 0.00 km teren
04:55 h 31.30 km/h:
Maks. pr.:54.20 km/h
Temperatura:9.0
HR max:193 ( 95%)
HR avg:154 ( 76%)
Podjazdy: m
Kalorie: 5813 kcal

Mocne zakończenie miesiąca;)

Niedziela, 31 października 2010 · dodano: 31.10.2010 | Komentarze 1

Na dzisiaj była zaplanowana jakaś fajna szosowa trasa. W związku z tym, że jechałem tylko z Pawłem, a nie mogliśmy się zdecydować gdzie jechać, postanowiliśmy, że pojedziemy po prostu przed siebie, na spontana. A co do trasy.

O 8 byłem u Pawła, chwile poczekałem, aż Paweł ubrał się do końca i ruszamy. Początkowe kilometry do Konarzewa spokojnie, w ramach rozgrzewki,a później tempo znacznie wzrasta do około 38 km/h i nim się obejrzeliśmy byliśmy już w Więckowicach. Tam skręcamy na Buk i dając równe, mocne zmiany szybko docieramy do Buku. Tam krótka przerwa pod biedronką i jedziemy dalej.

Następnym celem Jest Nowy Tomyśl. Kilometry lecą jeszcze szybciej niż kilka chwil temu, a nasza prędkość wynosi koło 40 km/h;) W mieście robimy kolejną przerwę, na jakieś śniadanko pod Netto. Po paru minutach ruszamy dalej, w stronę kolejnego celu, który nam przyszedł do głowy. Padło na Wolsztyn.

Ta część już nieco gorsza, gdyż wiatr zaczął zawiewać od przodu, więc nieco zwalniamy. Pare kilometrów za Nowym Tomyślem, stajemy, bo miałem pilną potrzebe. Gumiś nie marnuje czasu i robi zdjęcia sobie. Tak wyglądała nasza droga, jak widać asfalt był na prawdę dobry;)



Potrzeby załatwione, więc ruszamy dalej. Powoli zaczynam czuć ból w udach, więc daje nieco krótsze zmiany. Tak sobie jechaliśmy i po około 20 km dotarliśmy do Wolsztyna. Oczywiście nie mogła zabraknąć pamiątkowego zdjęcia pod tablicą miasta już drugiego w tym roku;)



I jeszcze nasze maszynki:



Paweł dzwoni do Szczesia, żeby po nas wyjechał i ruszamy dalej. Z Wolsztyna kierujemy się już w stronę domu. Wjeżdżamy na drogę numer 32 w stronę Poznania, a wiatr wieje prosto w twarz. Moje uda zaczynają odmawiać posłuszeństwa i nie jestem wstanie dać dobrej zmiany. Efekt tego taki, że cały czas Gumiś ciągnie. Po kilku kilometrach robimy przerwę na mały odpoczynek i możemy podziwiać piękną Polską jesień:



Dalej do nic specjalnego się nie działo, z wyjątkiem dwóch przerw. Jedna, żeby odpocząć, a druga po Paweł musiał odebrać telefon. W między czasie jeszcze foto super drogi;)



Kolejna przerwa na jedzonko w Grodzisku. Podjedliśmy trochę i ruszamy w stronę Stęszewa. Podobnie jak wcześniej cały czas ciągnie Paweł. W Stęszewie krótka przerwa, telefon do Szczesia, żeby po nas wyjechał i po kilku km się spotykamy.

Jak łatwo się domyślić, nie zrozumiał moich słów, żeby jechać spokojnie bo mnie nogi bolą i po chwili na liczniku widniało 37 km/h. Na dodatek moi kochani koledzy zaczęli się ścigać, więc żeby nie być gorszym wydobywam z siebie resztki sił, zapominam o bólu i cisnę za nimi.

Rozdzielamy się w Komornikach, gdzie jadę już w stronę domu, a oni w swoją stronę. Po paru minutach dotarłem do domku;)

Podsumowując super wycieczka! Wielkie podziękowania dla Pawła, za to, że mnie dowiózł do domu:) Tak więc pomału czas kończyć sezon i to na 99 % był ostatni dłuższy wypad tego roku.

Dane wyjazdu:
55.75 km 0.00 km teren
02:00 h 27.88 km/h:
Maks. pr.:51.90 km/h
Temperatura:11.0
HR max:192 ( 95%)
HR avg:159 ( 78%)
Podjazdy: m
Kalorie: 2072 kcal

Wiatr to zło...

Niedziela, 24 października 2010 · dodano: 25.10.2010 | Komentarze 0

Umówiłem się z Pawłem na 14. Wyjątkowo to ja dzisiaj nie byłem gotowy, a Gumiś przyjechał punkt 14;) Miał przyjechać szosą, ale brachol mu nie pożyczył, tak więc zjawił się swoim pojazdem.Nie bardzo wiedziałem co wybrać, ale ostatecznie wziąłem szosę i ruszyliśmy na trasę.

Pojechaliśmy sobie w stronę Kórnika. W Rogalinku odbijamy na Poznań i jadąc przez Wiórek i Czapury docieramy na Starołękę. Jedziemy na Maltę, gdzie robimy krótka przerwę przy źródełku, jemy czekoladę i ruszamy dalej. Kończymy kółko i ulicami miasto pomału kierujemy się do domu. Ten kawałek był męczarnią... Wiatr prosto w twarz, a do tego jak na złość na wszystkich światłach musieliśmy stawać, bo czerwone było:( No ale nic jakoś przejechaliśmy i w Komornikach się rozdzieliśmy i dalej już kawałek samotnie do domu.

Podsumowując, wyjazd jak najbardziej udany, jednak miasto i wiatr sprawiły, że nasza średnia strasznie spadła. Wjeżdżając do Poznania mieliśmy ponad 30 km/h, wyjeżdżając 28 km/h. Wniosek jest tylko jeden, że miasto szybko psuję cała wcześniejszą pracę.

Dzięki Gumiś za jazdę;)

Dane wyjazdu:
45.27 km 0.00 km teren
01:29 h 30.52 km/h:
Maks. pr.:41.40 km/h
Temperatura:7.0
HR max:188 ( 93%)
HR avg:167 ( 82%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1544 kcal

Cel osiągnięty!:)

Czwartek, 14 października 2010 · dodano: 14.10.2010 | Komentarze 6

Na początku roku, założyłem sobie, żeby przejechać 5 000 km. I jak postanowiłem tak zrobiłem i dzisiaj udało mi się dobić do tej liczby;)

Początkowo miałem jechać rano z Mateuszem na szosę, a później jeszcze gdzieś w teren. Jednak rano była dosyć gęsta mgła, więc zrezygnowaliśmy, Mateusz mówi, że do WPN-u jadą ale dopiero później, więc postanowiłem wziąć szosę i przejechać się gdzieś sam.

A co do trasy, to najpierw pojechałem do Fabianowa, Plewisk i do Skórzewa. Odwiedzam Martę i po około 40 minutach ruszam dalej. Jadę do Dąbrowy, gdzie wjeżdżam na ulicę Bukowską w stronę Buku. Ten odcinek to ostra walka z przeciwnym wiatrem. W Więckowicach skręcam w stronę Dopiewa, wiatr zmienia się na boczny. Cały czas jechałem ze świadomością, że teraz zacznie się gorszy asfalt, a tu miłe zaskoczenie...nowy asfalt, gładki jak stół; jechało się super. Z Dopiewa jadę do Konarzewa, dalej Chomęcic, Głuchowa i Komornik. Później jeszcze tylko kawałek i jestem w domu;)

Jestem bardzo zadowolony, że udało mi się zrealizować mój tegoroczny cel, a nawet jeszcze jest trochę czasu, żeby pojeździć tylko pogoda coraz gorsza. Miejmy nadzieję, że jeszcze będzie kilka ładnych i słonecznych dni. A jeżeli chodzi o dzisiejszy wyjazd to mocny wiatr.

Dane wyjazdu:
33.05 km 28.00 km teren
01:40 h 19.83 km/h:
Maks. pr.:45.90 km/h
Temperatura:12.0
HR max:191 ( 94%)
HR avg:147 ( 72%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1276 kcal

WPN na pocieszenie

Niedziela, 10 października 2010 · dodano: 10.10.2010 | Komentarze 0

Zapowiadał się taki piękny dzień i super wyjazd szosowy, a wyszło zupełnie inaczej... Umówiłem się z Mateuszem i Mateuszem na szosową setkę dzisiaj, gdyż Mateusz zakupił sobie nowy rower;) Wszystko było pięknie i ładnie do 7.40. Wtedy to wyszedłem już ubrany po rower do garażu a tam co.... flak z tyłu:( Zły, nawet bardzo zły dzwonię do Mateusza, żeby nie przyjeżdżał bo nie jadę i wracam do domu.

Po południu jednak stwierdziłem, że muszę się gdzieś przejechać bo jest za ładna pogoda, żeby siedzieć w domu. Tak więc uszykowałem Meride, żeby szło jechać, ubrałem się i ruszyłem w teren. Najpierw do Wir, gdzie wjeżdżam do WPN-u i lasem jadę sobie do Greiserówki i dalej nad Jarosławiec. Robię pętle dookoła jeziora; ścieżka mało widoczna i pełno korzeni. Dalej pojechałem nad jezioro Góreckie, do Kociołka i wjechałem na Osową. Oczywiście na blacie, bo jakże by inaczej:P Na górze nie robię przerwy tylko od razu zjeżdżam i kieruję się już w stronę domu. Wzdłuż Kociołka, do Góreckiego, kawałek Greiserówką nad Jarosławiec i lasem do Wir. Później już tylko kawałeczek asfaltem i teren i jestem w domu.

Podsumowując dzisiejszy dzień. To z jednej strony jestem zły bo zapowiadał się na prawdę super, wyjazd, a i pogoda była dzisiaj dogodna. Niestety złośliwość rzeczy martwych sprawiła, że musiałem zadowolić się samotną jazdą w terenie. Oczywiście też było fajnie, i pooglądałem sobie piękną jesień:)

Dane wyjazdu:
69.71 km 0.00 km teren
02:23 h 29.25 km/h:
Maks. pr.:47.60 km/h
Temperatura:7.0
HR max:189 ( 93%)
HR avg:160 ( 79%)
Podjazdy: m
Kalorie: 2172 kcal

Jesienna szosa

Niedziela, 3 października 2010 · dodano: 03.10.2010 | Komentarze 3

Nie miałem dzisiaj czasu na długi wyjazd, a wczoraj w rozmowie z Tomkiem wyszło, że razem z Pawłem i Mateuszem gdzieś jadą i umówili się na Malcie, postanowiłem skorzystać z tej okazji i się przejechać po Tomka i z nim do Poznania.

Z domu ruszyłem o 8.30. pogoda typowo jesienna, słońce, wiatr i niska temperatura. Jednak dosyć ciepło się ubrałem i było ok, choć jak się później okazało nawet za ciepło byłem ubrany. Jechałem przez Puszczykowo do Mosiny i tu było ok, bo wiatr, aż tak nie utrudniał jazdy. Jednak jak wyjechałem na trasę Mosina - Kórnik to momentami odechciewało mi się jechać. Jadąc przez Rogalinek, Rogalin i Mieczewo, docieram do Kórnika.

Jeszcze kawałek po mieście i spotykam się z Tomkiem. Dostałem od niego banana(dzięki!), szybko go zjadłem i ruszamy razem do Poznania. Przez moment chcieliśmy jechać za traktorem jednak jechał zbyt wolno, więc go wyprzedziliśmy i pojechaliśmy sobie swoim tempem. Jadąc w stronę Tulec, po drodze pokonujemy kawałek po na prawdę super asfalcie, rower dosłownie sam jechał;) Z Tulec jedziemy na Poznań, nie bardzo wiem przez jakie miejscowości ale jechało się nawet dobrze.

W Poznaniu, ulicami miasta jedziemy na Maltę, do źródełka. Poczekaliśmy niecałe 5 minut i przyjechali Mateusz oraz Paweł. Trochę pogadaliśmy, chłopaki przejechali się szosą i ruszyliśmy dalej. Jeszcze kawałek Malty pokonujemy wspólnie, a później się roztajemy i Oni jadą w teren, a ja wracam do domu.

Ostatnie kilometry do droga przez miasto. Nic szczególnego, chociaż miałem wrażenie jakby coraz mocniej wiało. Podsumowując całkiem fajna trasa wyszła, pogoda super, chociaż mogło by mniej wiać:)