Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Jarzyna z miasteczka Luboń. Mam przejechane 21262.06 kilometrów w tym 1745.76 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 26.41 km/h.
Więcej o mnie.
Kontakt GG: 3482927

2013

button stats bikestats.pl

2012

button stats bikestats.pl

2011

button stats bikestats.pl

2010

button stats bikestats.pl

2009

button stats bikestats.pl
liczniki

Tyle na razie mi się udało

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jarzyna.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

powyżej 100 km

Dystans całkowity:5759.68 km (w terenie 309.40 km; 5.37%)
Czas w ruchu:211:54
Średnia prędkość:26.43 km/h
Maksymalna prędkość:73.00 km/h
Maks. tętno maksymalne:200 (99 %)
Maks. tętno średnie:160 (79 %)
Suma kalorii:33811 kcal
Liczba aktywności:43
Średnio na aktywność:133.95 km i 5h 02m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
118.86 km 0.00 km teren
03:58 h 29.96 km/h:
Maks. pr.:53.90 km/h
Temperatura:13.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Stówka z Tomkiem

Środa, 16 maja 2012 · dodano: 17.05.2012 | Komentarze 0

Wczoraj umówiłem się z Tomkiem na jakąś szosową stówkę. Spotykamy się w Mosinie i od razu ruszamy na Śrem. Jedziemy sobie dosyć spokojnie, częściowo po zmianach, częściowo obok siebie, rozmawiając. Po dojechaniu do drogi 310, skręcamy w lewo i od tego momentu do samego Śremu jedziemy z prędkością między 46-48 km/h. Jechało się wyśmienicie. W samym Śremie przerwa na cole i ciastka (dzięki!). Dalej jedziemy na Środę Wielkopolską i tutaj wiatr z boku, ale jedzie się całkiem dobrze. W sumie szybko zleciało, bo całą drogę przegadaliśmy. Niestety to na tyle miłego dzisiaj. Od Środy do Śródki wiatr prosto w twarz. Na początku jedziemy koło 30 km/h po zmianach, aż tu nagle Tomasz zaczął jechać 36-37...No nic parę zmian dałem, ale nie powiem zmęczyłem się. Na koniec do Kórnika już spokojnie. Tomasz odbija do domu, a ja samotnie wracam do Lubonia. Wiatr niby wiał z boku, ale ciężko mi się jechało. Jadę przez Rogalin, Puszczykowo i dojeżdżam do domu.

Dzięki Tomek za wspólną, momentami mocną jazdę. Jeżeli chodzi o mnie, jechało mi się dobrze, jedynie pod koniec zaczęło brakować mi już mocy.

Dane wyjazdu:
121.17 km 45.00 km teren
04:43 h 25.69 km/h:
Maks. pr.:46.00 km/h
Temperatura:10.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Szlakiem pierścienia

Niedziela, 13 maja 2012 · dodano: 17.05.2012 | Komentarze 0

Paweł jakiś czas temu poinformował mnie o tym, iż zbiera się grupa na przejechanie pierścienia dookoła Poznania. W sumie długo się nie zastanawiałem, ale na całą pętlę czasu nie miałem.

Z domu wyjeżdżam chwilę przed 7, spotykam się z Gumisiem i jedziemy po jeszcze 3 kumpli. Następnie jedziemy na Maltę, gdzie już czekało 6 bikerów. Kilka minut po 8 ruszamy na trasę pierścienia. Na początku dosyć szybko dojeżdżamy do Tulec. Potem trochę terenu i znajdujemy się w Kórniku. Po drodze 3 osoby nie wytrzymują i po przejechaniu przez Kórnik zostaje nas 8. Jedziemy dalej, tym razem asfaltem w stronę Rogalina. Cały czas pod wiatr, ale tempo nadal powyżej 30 km/h. Z Rogalina dalej w stronę Mosiny. Kawałek przed nią zjeżdżamy w teren i dojeżdżamy do samej Mosiny. Przed nami Osowa Góra, na szczycie, której robimy chwilę przerwy. Następnie sporo kilometrów terenami WPN. Cały czas jedzie mi się bardzo dobrze. WPN minął mi bardzo szybko i po przejechaniu przez DK5, chwilowej jazdy po asfalcie, ponownie jedziemy terenem. Tak sobie jechaliśmy polami, lasami, aby przy źródełku w Żarnowcu zrobić przerwę na coś do jedzenia. Kilka kilometrów dalej odłączam się od ekipy i jadę do Dopiewa, Konarzewa, Komornik i Lubonia.

Bardzo fajny wypad. Super ekipa, fajna trasa, którą już miałem przyjemność jechać 3 lata temu. Dzisiaj jednak z braku czasu jedynie fragment pierścienia, ale i tak bardzo fajnie to wyszło. Ze swojej dzisiejszej dyspozycji jestem bardzo zadowolony. Dzięki wszystkim za jazdę! ;)

Dane wyjazdu:
103.68 km 0.00 km teren
03:14 h 32.07 km/h:
Maks. pr.:73.00 km/h
Temperatura:28.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Słupca ;)

Poniedziałek, 30 kwietnia 2012 · dodano: 04.05.2012 | Komentarze 4

Wyjazd zaplanowany już od jakiegoś czasu. Wszystko zależało tylko od pogody. Na szczęście prognozy były obiecujące i udało się pojechać do Doroty rowerem.

Wstaję parę minut po 8, aby o 10 ruszyć na trasę. Na początek mało przyjemna jazda przez miasto. Po dojechaniu na Starołękę jadę do Krzesin, a dalej Tulce i Kostrzyn. Tutaj bez większych przygód z wiatrem w plecy, więc kilometry uciekają dosyć szybko. W Kostrzynie przejeżdżam przez DK 92 i kieruję się na Gniezno. Tutaj wiatr raz z przodu, raz z boku, ale źle się nie jechało. Po kilku kilometrach wyprzedzają mnie 2 ciężarówki i jedną z nich udaje mi się złapać. Jadę za nią ze 2 kilometry, przy okazji bijąc swój rekord prędkość. Od teraz wynosi on 73 km/h ;)

Następnie odbijam już na Czerniejewo. Bardzo lubię ten odcinek, ze względu na mały ruch i całkiem dobrą nawierzchnię. Cały czas wiatr wieje lekko z boku, ale bardziej pomaga niż przeszkadza. Żar z nieba cały czas się leje, picia w bidonach ucieka, ale nie zatrzymuję się w Czerniejewie i jadę dalej w stronę Witkowa.

Ruch nadal znikomy. Z każdym kolejnym kilometrem jedzie mi się coraz lepiej. Jednak w końcu po 80 kilometrach jestem zmuszony się zatrzymać, gdyż w moich bidonach zaczynała panować susza. Kupuję sobie cole i powerade i po kilku minutach ruszam dalej. Tym razem już drogą wojewódzką, ale na niej ruchu też nie ma prawie w ogóle. Tutaj wiatr bardziej w plecy.

Już coraz bliżej do celu wyjazdu. Po ponownym dojechaniu do DK 92 skręcam w lewo i ostatnie kilometry do Słupcy pokonuję po ścieżce rowerowej, która jest całkiem, całkiem. W samej Słupcy jeszcze krótki przejazd przez miasto i jestem u Doroty ;)

W środę miałem wracać również rowerem, ale jakoś się rozleniwiłem i skorzystałem z PKP. Dziękuję za ugoszczenie :D

Podsumowując, jechało mi się bardzo dobrze. Na pewno wpływ na to ma wiatr, który raczej pomagał. Temperatura jednak była dziś moim wrogiem.

Dane wyjazdu:
176.82 km 0.00 km teren
05:54 h 29.97 km/h:
Maks. pr.:42.20 km/h
Temperatura:12.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Rekord sezonu ;)

Niedziela, 22 kwietnia 2012 · dodano: 24.04.2012 | Komentarze 2

Wczoraj nigdzie się nie ruszyłem, bo pogoda nie pewna, a że prognozy na dzisiaj były obiecujące to zaplanowałem sobie coś dłuższego. Celem był nowy rekord sezonu. Wstępnie trasę wymyśliłem wczoraj, ale jeszcze dziś rano z tatą ją nieco zmieniliśmy i koło 11 ruszamy w drogę.

Na początek jedziemy sobie przez Mosinę do Czempinia. Trasa głównie w lesie, więc wiatr, który wiał nieco z przodu, aż tak bardzo nie przeszkadzał. Także jedzie się całkiem fajnie. Z Czempinia jedziemy bocznymi drogami do miejscowości Kopaszewo. Trasa dla mnie całkowicie nowa, nigdy nią nie jechałem, ale bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Gładki asfalt, znikomy ruch, jedyny minus to otwarta przestrzeń. Także w zależności od kierunku jazdy jedzie się super, albo tylko dobrze ;) Ogólnie czułem się bardzo dobrze i nawet wiatr w twarz, zbytnio mi nie przeszkadzał. W Kopaszewie wjeżdżamy z powrotem na główną drogę i jedziemy do Jerki, gdzie odbijamy na Śrem. Od tego momentu zaczęła się super jazda. Wiatr cały czas w plecy i nim się obejrzałem byliśmy już w Śremie. Szybki przejazd przez miasto i ruszamy do kolejnego punktu wyjazdu czyli Zaniemyśla. Tam robimy sobie przerwę na pepsi i batona i ruszamy dobrze znaną nam trasą do Kórnika.

Ten odcinek bez większych emocji. Wiatr ani nie przeszkadzał, ani nie pomagał. Po dojechaniu do Kórnika, kierujemy sie już w stronę domu. Znowu pod wiatr, ale na szczęście cały czas w lesie, więc jedzie się bardzo fajne. Najpierw do Rogalina, potem Rogalinek, Puszczykowo, no i Luboń.

Na liczniku miałem 118 km czyli cel dnia osiągnięty. Jednak jechało mi się dzisiaj tak dobrze, że postanowiłem zjeść obiad i jeszcze kawałek się przejechać. Tak też zrobiłem i koło 17 znowu wyjechałem.

Wybrałem trasę głównie w lesie, jadąc do Puszczykowa, dalej do Rogalinka, gdzie odbiłem na Czapury. Nadal jechało mi się bardzo dobrze ;) W Czapurach wjeżdżam na pętle, czyli do Daszewic, Głuszyny i z powrotem Czapury. To miał być koniec jazdy, ale słońce było jeszcze wysoko, siły miałem, picia jeszcze trochę też, więc zrobiłem jeszcze jedną pętle. Z Czapur jadę na Starołękę i przejeżdżając przez miasto wracam do domu.

Na zakończenie dnia, przed bramą łapię laczka, odkładam rower do garażu i idę coś zjeść ;)

Podsumowując, dzień w pełni udany. Pierwsza część przejechana w towarzystwie bardzo przyjemna i przy okazji poznane nowe drogi. Z drugiej części też jestem zadowolony bo jechało mi się naprawdę dobrze, nawet bardzo dobrze;) Dzięki za wspólne kręcenie!

No i jest pierwsze 1 000 km w tym sezonie ;)

Dane wyjazdu:
111.96 km 0.00 km teren
03:52 h 28.96 km/h:
Maks. pr.:53.70 km/h
Temperatura:13.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Spalanie kalorii ;)

Wtorek, 10 kwietnia 2012 · dodano: 10.04.2012 | Komentarze 0

Wczoraj umówiłem się z Tomkiem i Pawłem na wspólną jazdę. Trasę wymyślił Tomek, z którym mieliśmy spotkać się w Mosinie, a że tak nie wyszło o tym za chwilę ;)

O 8 przyjeżdża do mnie Gumiś i informuje mnie, że Tomek zaspał i się spóźni. Bez sensu było siedzenie w domu, więc ruszamy z Pawłem mu naprzeciw, spokojnym tempem. Tak sobie jedziemy, gadamy, nic się nie dzieję, aż tu nagle kawałek za Rogalinkiem ukazuje się naszym oczom nasz spóźnialski :D

Tomek nawraca i już w trójkę ruszamy na Śrem. Nasz koksu od razu narzucił mocniejsze tempo niż to do tej pory, ale i tak jechało się spoko. Po drodze jakiś sprint, ale pod wiatr ciężko przyspieszyć. Ze Śremu jedziemy do Zaniemyśla. Tutaj jechało się wręcz genialnie. Wiatr w plecy, więc prędkość wzrosła dosyć znacznie, przy nie dużym nakładzie siły ;) Ten odcinek zleciał bardzo szybko. W Zaniemyślu małe zakupy i lecimy dalej, aby po chwili zatrzymać się na przystanku, żeby owe zakupy skonsumować. Po paru minutach jedziemy dalej na Środę Wielkopolską. Cały czas z wiatrem, więc jedzie się wyśmienicie. Kolejnym punktem trasy jest Kórnik, do którego jedziemy niestety pod wiatr, ale w sumie tragedii nie ma. Mi osobiście jechało się dobrze.

W Kórniku idziemy na szamanko do Tomasza (dziękować!). Parę minut po 13 razem z Gumisiem ruszamy do domu. Jedziemy sobie raczej spokojnie do Rogalina, Puszczykowa i Komornik, gdzie się rozdzielamy i jedziemy do domów.

Podsumowując, bardzo fajny wypad. Jest rekord sezonu, jest kolejny wyjazd z Gumisiem, który kończy się większym dystansem od poprzedniego. Pogoda całkiem fajna, choć trochę wiało ;) A co do mojej dyspozycji to jechało mi się bardzo dobrze. Dzięki panowie za jazdę!

Dane wyjazdu:
101.09 km 0.00 km teren
03:22 h 30.03 km/h:
Maks. pr.:46.40 km/h
Temperatura:17.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Pierwsza setka sezonu ;)

Środa, 28 marca 2012 · dodano: 28.03.2012 | Komentarze 0

Z Gumisiem umówiłem się wczoraj, a Tomasz, który też miał jechać, niestety nie mógł bo coś mu wypadło. Do naszej dwójki dołącza jeszcze mój tata, także jedziemy we trójkę.

Ruszamy około 15.30, kierując się do Wir, dalej Puszczykowa i Rogalinka. Tutaj jechało się elegancko, gdyż wiatr cały czas nas pchał. Dalej odbijamy na Wiórek i tutaj wiatr zmienia się w boczny, ale w momencie gdy zaczyna się las, jedzie się całkiem dobrze. Z Wiórka jedziemy na Czapury i następnie skręcamy w prawo, kierując się na Głuszynę. Ponownie jedziemy z wiatrem, dalej na Daszewice, wiatr lekko z boku i na koniec pod wiatr do Czapur. Takim oto sposobem zataczamy kółko. Powtarzamy tą pętle jeszcze dwukrotnie i po skończeniu 3 okrążeń kierujemy się już w stronę domu. Podobnie jak w pierwszą stronę w lesie jedzie się bardzo fajnie. Wiatr prawie w ogóle nie przeszkadza. Ponownie daje się we znaki w Rogalinku gdzie skręcamy na Mosinę i znowu jest pod wiatr. Dalej do Puszczykowa i Wir jest znośnie, drzewa jednak pomagają:) Po dojechaniu do Lubonia, na chwilę zatrzymujemy się u mnie w domu, Gumiś bierze książkę i bluzę i jadę z nim do Głuchowa. Cały czas pod wiatr, ale za to z powrotem do domu miałem elegancko z wiatrem ;)

Mimo silnego wiatru, bardzo dobrze mi się dzisiaj kręciło. Temperatura pozwoliła na jazdę w krótkim rękawku i krótkich spodenkach, także super ;)

Dzięki za wspólną jazdę!

Dane wyjazdu:
162.81 km 0.00 km teren
05:43 h 28.48 km/h:
Maks. pr.:61.10 km/h
Temperatura:12.0
HR max:197 ( 97%)
HR avg:155 ( 76%)
Podjazdy: m
Kalorie: 4887 kcal

Do Gniezna na Cole :)

Poniedziałek, 31 października 2011 · dodano: 31.10.2011 | Komentarze 4

Trochę narobiłem sobie tutaj zaległości, ale postaram się nie długo uzupełnić wpisy. Dzisiejszą wycieczkę jednak postanowiłem opisać od razu ;)

Dzisiaj w planach miałem przejechanie jakiejś "stówki". Wczoraj Gumiś powiedział, że nie da rady, więc został mi tylko Tomasz. Umówiłem się z nim o 11.30 w Kórniku. Jednak z domu wyjechałem już wcześniej odwiedzając jeszcze Dorotę ;) i koło 10.30 ruszam po Tomasza. Dojechałem idealnie na czas.

Nie tracąc czasu ruszamy od razu na trasę. Kierujemy się na Śrem. Mieliśmy ustaloną w sumie już trasę, ale Tomek rzucił propozycję, Gniezno. Stwierdziliśmy, że pojedziemy dobie zrobić foto pod katedra, wypić cole i wrócimy do domu.

Jak postanowiliśmy tak zrobiliśmy i jedziemy w stronę Gniezna. najpierw Kostrzyn potem kierujemy się na Łubowo. Cały czas, spokojnie, jadąc obok siebie i rozmawiając, a parę km później zaczął się raj. Skorzystaliśmy sobie z pasa drogi ekspresowej, który nie jest jeszcze oddany do użytku. Zero samochodów i stresu, że przejedzie blisko nas. Tak sobie jechaliśmy, gadaliśmy, aż nagle asfalt nam się skończył:





No ale przecież nie będziemy się cofać, więc przeszliśmy się ten kawałek po tym piachu i wjeżdżamy z powrotem na naszą drogę. Z czasem wjeżdżamy już na trasę z normalnych ruchem samochodowym i szybko docieramy do Gniezna. najpierw jedziemy na deptak i do Żabki po pepsi i batona. Szybka konsumpcja i wracamy pod katedrę. Tam jakieś fotki:





Jest i Tomasz:



Ja też się gdzieś tam wepchnąłem:



I zaczynamy kierować się w stronę domu. W pierwszą stronę jechaliśmy na stosunkowo niskim tętnie, ale z powrotem już nie. Szybko się teraz robi ciemno i trzeba było trochę podgonić, żeby wrócić do domu za jasnego. Na początku dosyć mocne tempo po zmianach. Potem nieco luźniej, a po wjechaniu na naszą wymarzoną część trasu znowu nieco szybciej po zmianach. Droga do Kostrzyna zleciała szybko i kierujemy się już na Kórnik. Tutaj jakiś czas po mocnych zmianach pod wiatr jedziemy cały czas koło 40 km/h. Następnie znowu kawałek wolniejszy i po paru km odbijam na Tulce i jadę samotnie do domu.

Czas mnie gonił, dlatego mimo ponad 130 km na liczniku nie schodzę poniżej 32 km/h. Wiatr cały czas w twarz, ale jechało mi się bardzo dobrze. Dojeżdżam do Starołęki i jest 16.05, więc spokojnie wrócę do domu za jasnego. Na zakończenie przejazd przez miasto i jestem w domu;)

Podsumowując bardzo fajny wyjazd. Jechało mi się na prawdę rewelacyjnie. Droga powrotna nieco bardziej męcząca, ale też fajna. Można powiedzieć, że tradycji stało się za dość, ponieważ dokładnie rok temu też zrobiłem dłuższą trasę ;)

Dzięki Tomek za wspólne kręcenie ;)

Dane wyjazdu:
278.13 km 0.00 km teren
09:10 h 30.34 km/h:
Maks. pr.:55.60 km/h
Temperatura:25.0
HR max:192 ( 95%)
HR avg:147 ( 72%)
Podjazdy: m
Kalorie: 6868 kcal

Poznań - Kołobrzeg i nowy rekord;)

Sobota, 9 lipca 2011 · dodano: 12.07.2011 | Komentarze 4

Zacznę od tego iż był to mój drugi wyjazd nad morze rowerem. Poprzedni miał miejsce 2 lata temu i do dzisiaj był rekordem jeżeli chodzi o dystans dzienny. Jednak oba te wyjazdy różniły się od siebie niesamowicie, ale o tym za chwilę.

Na pomysł wpadłem 2 dni temu, kiedy to nie wypalił wyjazd ze znajomymi. Stwierdziłem, że szkoda marnować tak ładnej pogody i trzeba gdzieś pojechać. Zaproponowałem Tomkowi, ale musiał jednak iść do pracy. Propozycje dałem także Mateuszowi, a ten bardzo chętnie się zgodził.

Tyle tytułem wstępu a teraz trochę o samym wyjeździe;)

Pobudka 3.20 bo na 4 zaplanowałem wyjazd. Udało się wyjechać parę minut później. Pierwsze kilometry to jazda przez Poznań, temperatura znośna, chociaż momentami było chłodno. Dalej kierujemy się na Oborniki, Czarnków i Trzciankę, gdzie robimy 1 przerwę po przejechaniu 100 kilometrów. Droga jak do tej pory bez żadnych przygód, ruch dosyć duży, ale jedzie się bardzo dobrze;)

Mszyny podczas 1 przerwy:



Z Trzcianki ruszamy na Wałcz. Ruch nadal duży, a po drodze mijamy najpierw wypadek, a kawałek dalej gigantyczny korek spowodowany ruchem wahadłowym. No, ale od czego ma się rower...elegancko wszystkich sobie mijamy i jedziemy dalej. Zaczynają się małe góreczki, na których zaczyna mi się jechać jeszcze lepiej. Taka mała ciekawostka: w wspomnianym korku mijaliśmy autokar, który wyprzedził nas ponownie po około 40 kilometrach!

Przez Wałcz przejeżdżamy sprawnie i kierujemy się na Czaplinek. Tereny coraz fajniejsze, z górki pod górkę. Po drodze jeszcze krótka przerwa na zdjęcie pod tablicą:

(wstawie jak dostanę od Mateusza)

Na dłużej zatrzymujemy się w samym Czaplinku. Przerwa pod sklepem na uzupełnienie cukrów oraz płynów i lecimy dalej. Na licznikach około 160 kilometrów, więc na razie idzie nam dobrze. Obecny kierunek to Połczyn - Zdrój. Ten kawałek bardzo mi się podoba. Super droga, cały czas lekko pod górę, w lesie i same zakręty... coś pięknego;) Niestety na samym końcu droga była remontowana takimi małymi kamyczkami, które zakleiły nam całe opony i zmuszeni byliśmy na chwilę się zatrzymać, aby je usunąć.

I tak jadąc sobie, cały czas dobrym tempem, przekraczamy granice 200 kilometrów, a podczas 3 przerwy w Białogardzie na licznikach mamy 220 kilometrów. Już nieco zmęczeni, kupujemy coś do jedzenia, picia i po kilku minutach ruszamy dalej. Widziałem, że Mateusza złapał jakiś czas temu kryzys i nieco walczył z sobą, szczególnie na podjazdach, więc wiozłem go na kole już do samego Kołobrzegu. Średnia do tego momentu wyszła nam 30.6 km/h;)

(będzie fotka)

Jedziemy od razu na dworzec kupić bilety, dalej przepychamy się przez bydło nad morze i idziemy coś zjeść. Później na plaże posiedzieć kilka minut i jedziemy z powrotem na dworzec.



Ładujemy się do pociągu i koło 23 jesteśmy z powrotem w Poznaniu. Jeszcze przejazd przez miasto i jestem w domu.

Podsumowując, jestem bardzo zadowolony z tego wyjazdu. Świetny trening wytrzymałościowy. Już dawno o ile nigdy, nie czułem się tak dobrze, na takim dystansie. Każda góreczka, była okazją do podkręcenia tempa. Gratuluję Mateuszowi, który pobił swój rekord jeszcze bardziej i mimo ciężkich chwil nie poddał się do końca i dojechał. W porównaniu do 1 wyjazdu, to czas przejazdu mieliśmy krótszy o 9 godzin, bo dzisiaj dojechaliśmy w 10.5 godziny - czasu rzeczywistego. Jednak to głownie za sprawą braku żadnych przygód - na szczęście;)

Dane wyjazdu:
130.12 km 0.00 km teren
04:03 h 32.13 km/h:
Maks. pr.:54.60 km/h
Temperatura:17.0
HR max:200 ( 99%)
HR avg:160 ( 79%)
Podjazdy: m
Kalorie: 3640 kcal

Ustawka;)

Niedziela, 26 czerwca 2011 · dodano: 26.06.2011 | Komentarze 0

Dzisiaj jak w każda niedziele w Poznaniu jest ustawka z ronda Obornickiego. Razem z Rafałem udaliśmy się na nią. Start godzina 10.

Z domu wyjechałem chwilę po 9 i spokojnie, bez pośpiechu dojeżdżam na miejsce zbiórki. Nikogo jeszcze nie było, ale już po chwili zaczęli się zjeżdżać kolejni kolarze. W końcu zebrało nas się około 10 i w drogę.

Najpierw spokojnie w stronę Obornik. Zmiana za zmianą, tempo nie było jakieś super, ale za to pod wiatr. Jak Rafał wyszedł na zmianę tempo natychmiast wzrosło, później troszkę poprawiłem,a po mnie jeszcze jeden kolarz i nasza grupka zaczęła się kurczyć. Szybko w sumie zaczęli odpadać, ale ok.

W nieco okrojonym składzie ciśniemy dalej. Po zmianie schodzę na koniec grupy i w tym momencie poszedł atak. Pan przede mną puścił koło, nie udało mi się chwycić ucieczki i jechałem za nimi sam, bo ten co puścił się wiózł na kole. Przy skręcie czekali na nas, więc znowu jedziemy w 6 osobowym składzie. W sumie był taki se. Bo co urywaliśmy z Rafałem, to zostawaliśmy we dwójkę. I tak jakimiś wiochami, jedziemy nieco spokojniejszym tempem. W końcu po konsultacji trasy, zawracamy i we dwójkę wracamy do Poznania.

Jechaliśmy przez Długą Goślinę do Murowanej Gośliny. Później odbiliśmy na Biedrusko i sprawnie docieramy do Poznania, gdzie się rozdzielamy. Jadę jeszcze do Mateusza oddać mu nogawki i wracam do domu;)

Zmęczyłem się dzisiaj nieco. W Biedrusku mniej więcej dopadł mnie lekki kryzys, ale dałem radę jeszcze trochę pociągnąć. Szkoda, że grupka tak szybko się wykruszyła, ale generalnie trening udany;)

Dane z pulsometru mogą być nieco oszukane, bo nie wiem czy się nie zawiesił parę razy...

Dane wyjazdu:
107.62 km 0.00 km teren
03:43 h 28.96 km/h:
Maks. pr.:53.10 km/h
Temperatura:17.0
HR max:193 ( 95%)
HR avg:148 ( 73%)
Podjazdy: m
Kalorie: 2923 kcal

Biedrusko - poligon

Czwartek, 9 czerwca 2011 · dodano: 09.06.2011 | Komentarze 2

Dziś kolejny trening i podobnie jak we wtorek jedziemy na poligon w Biedrusku. Spotkanie przy Malcie, więc jadę bardzo spokojnym tempem przez miasto i docieram na miejsce zbiórki chwilę przed czasem.

Wszyscy są gotowi więc ruszamy w stronę Biedruska, przy okazji się rozgrzewając. Po drodze trochę pokropiło, ale nie było źle. Na Poligonie podobnie jak ostatnio 3 tempówki. Każda z nich trwała 15 minut w tętnie od 80% do 85% z 5 minutowymi przerwami. Po skończeniu serii, jedziemy już w stronę Poznania, tak samo jak we wtorek. I tak dzięki krótkim równym zmianom sprawnie docieramy z powrotem na Maltę gdzie się rozdzielamy.

Na koniec jeszcze tylko spokojny przejazd przez miasto i jestem w domu;)
Coraz bardziej mi się to podoba, ale jutro dzień odpoczynku.