Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Jarzyna z miasteczka Luboń. Mam przejechane 21262.06 kilometrów w tym 1745.76 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 26.41 km/h.
Więcej o mnie.
Kontakt GG: 3482927

2013

button stats bikestats.pl

2012

button stats bikestats.pl

2011

button stats bikestats.pl

2010

button stats bikestats.pl

2009

button stats bikestats.pl
liczniki

Tyle na razie mi się udało

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Jarzyna.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Zaplanowana

Dystans całkowity:11854.68 km (w terenie 453.20 km; 3.82%)
Czas w ruchu:426:48
Średnia prędkość:27.12 km/h
Maksymalna prędkość:73.00 km/h
Maks. tętno maksymalne:205 (101 %)
Maks. tętno średnie:183 (90 %)
Suma kalorii:99695 kcal
Liczba aktywności:154
Średnio na aktywność:76.98 km i 2h 49m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
82.73 km 0.00 km teren
02:49 h 29.37 km/h:
Maks. pr.:52.50 km/h
Temperatura:24.0
HR max:192 ( 95%)
HR avg:150 ( 74%)
Podjazdy: m
Kalorie: 3078 kcal

Wreszcie się udało;)

Czwartek, 19 maja 2011 · dodano: 20.05.2011 | Komentarze 3

Wczoraj umówiłem się z Mateuszem na szosę. W końcu udało się tak zgrać, żeby pojechać we trójkę, jeszcze z drugim Mateuszem.

U Szczesia byłem chwilę po 15 i od razu ruszyliśmy w stronę Głuchowa po Mateusza. Ten przez 30 minut szukał butów, a my zastanawialiśmy się czy zmokniemy, czy nie. Chmury jednak poszły sobie bokiem, na szczęście. W końcu udaje nam się ruszyć i jedziemy sobie do Stęszewa. Kawałek DK 5 i na rondzie odbijamy na Buk. Ten kawałek był średnio przyjemny, bo cały czas pod wiatr. Mimo to całkiem sprawnie nam to poszło. W Buku robimy sobie przerwę pod Netto, na małe zakupy i coś do jedzonka. Musiałem uzupełnić picie, bo jednak suszyło przy tej temperaturze. Dalej jedziemy już w stronę domu, najpierw 307 do Więckowic, po drodze mijając wypadek, gdzie od razu zrobił się korek. W Więckowicach odbijamy na Dopiewo i jedziemy no idealnym asfalcie. Dalej już trasą mojego standardu przez Konarzewo, Chomęcice do Głuchowa. Tutaj już więcej sobie gadaliśmy, przez co nasze tempo nieco spadło. W Głuchowie, krótka pogawędka i razem z Mateuszem ruszamy dalej, aby w Komornikach się rozdzielić. Ostatni kawałek już spokojnie samotnie w stronę domu mijając po drodze Jacka.

Bardzo fajny wypad. Mam nadzieję, że częściej będziemy jeździć w trójkę szosami, a może i w większym składzie. Czemu nie;)

Dane wyjazdu:
63.16 km 0.50 km teren
02:28 h 25.61 km/h:
Maks. pr.:41.30 km/h
Temperatura:23.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Złośliwość rzeczy martwych nie zna granic...

Środa, 18 maja 2011 · dodano: 20.05.2011 | Komentarze 0

Tyle się dzisiaj wydarzyło, że nie wiem od czego zacząć, ale postaram się w miare po kolei wszystko napisać.

Wczoraj umówiłem się z Tomkiem, że przyjadę do niego wymienimy korbę w Meridzie i potem pojedziemy na Cytadelę.

Wstałem sobie spokojnie chwilę po 7, bo na 8 planowałem wyjazd. Ubrałem się, jakieś śniadanko i później pierwszy zonk tego dnia: pulsometr nie działa. No trudno pojadę bez. Zanim jednak spakowałem wszystko, bo jeszcze brałem dla Tomka slicki to zrobiła się 8.20. Sama trasa do Kórnika spokojnie, przez Puszczykowo, Rogalin, Mieczewo.

Zjedliśmy sobie z Tomaszem śniadanko, potem na chwilę do neta, bo przecież nigdzie nam się nie spieszyło, wymiana korby z godzinkę potrwa i jedziemy na Cytadele.

W końcu Tomasz zebrał się w sobie i idzie robić. No tak...próbuje zacząć. Bo już na samym początku są problemy. Nie ma klucza do zdejmowania korby, ale idziemy do pobliskiego mechanika po jakiś inny i w końcu się udało, przy użyciu jeszcze 10 innych urządzeń. Teraz czas na drugą... Kolejny problem, gdyż okazało się, że Shimano taki szajs założyło w tym rowerze, że nie da się odkręcić pojedynczych zębatek. Klucz się ślizgał i nie chciał chwycić. Trochę podpiłowaliśmy, żeby miał o co się zaczepić, ale bez skutecznie. Już nieco wkurzeni, jedziemy do rowerowego i Tomasz pożyczył właściwy klucz. Ufff teraz poszło bez problemu. Chwilowa radość nie trwała jednak zbyt długo. Czas odkręcić resztę. Z jednej strony już idzie ciężko, ale motywuję Tomka i chłopak daje radę;) No to teraz z drugiej strony... Coś nie idzie, więc ja próbuję, ale wszystkie próby kończyły się głośnymi okrzykami.

Nasz poziom zdenerwowania wzrastał cały czas. W końcu już zmęczeni po próbach robienia dźwigni z metrowej rurki, niestety bezskutecznie idziemy do taty Tomka, bo podobno ma imadło w ręce, więc w nim nasza nadzieja. Tata Tomka wraz z sąsiadem stwierdzili, że w złą stronę odkręcaliśmy, dlatego oni kręcili w drugą. Zrobili sobie piękna dźwignie z 2 metrowej rury i ruszyli to... Tylko, że niestety byli w błędzie....Zamiast odkręcać, oni dokręcili to jeszcze bardziej...

Naszą ostatnią nadzieją była ponowna wizyta u pobliskiego mechanika, a ten w końcu to wykręcił kluczem pneumatycznym... Nie ukrywam, że gdy słyszałem ten dźwięk i widziałem mój rower jak lata, pomyślałem sobie, że w sumie fajny MIAŁEM ten rower. Jednak wszystko skończyło się ok.

No to teraz miało być już z górki. Tomek zaczął zakładać nową korbę Deore, wszystko pięknie szło, ale podczas jej dokręcania złamał się klucz... Ostatecznie jakoś tam udało się to dokręcić, więc teraz już tylko pedały i można jechać. Tylko i aż pedały. Jeden pięknie, łatwo i przyjemnie się odkręcił, a drugi zapiekł się tak, że nie szło go ruszyć, ręce bolały mnie jak cholera.

W końcu po ponad 3 godzinach walki przykręcam ten pedał i można jechać. Niestety zrobiło się na tyle późno, że Cytadela nie wchodziła już w grę. Pojechałem z Tomkiem do mostu na Starołęce i tam się rozdzielamy.

Kawałek dalej pożyczam chłopakowi pompkę bo miał laczka, ale chciał dojechać do domu i jadę dalej. Przejeżdżam sobie przez lasek i ruszam ścieżką rowerową w stronę Lubonia. Po chwili coś dziwnie mi rower ucieka, patrzę do tyłu, a tam flak... Powietrze tak szybko uciekało, że nie było mowy o dalszej jeździe. No nic trzeba wymieniać. Zdejmuję koło, wyciągam dętkę, która została rozcięta przez mały kawałek szkła, który tak się wbił w oponę, że nie mogłem go wydłubać. W końcu po 5 minutach udaje się, zakładam nową dętkę, pompuję i jadę prosto do domu już bez przygód.

Dzięki Tomek za pomoc, przy wymianie korby i sorry, że to tak długo trwało. Mam nadzieję, że takie dni za często się nie będą powtarzać, co prawda śmiechu nie zabrakło, ale wkurzenie też było duże.
Kategoria Samotnie, Zaplanowana


Dane wyjazdu:
35.97 km 0.00 km teren
01:09 h 31.28 km/h:
Maks. pr.:43.40 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Szosowy standard

Niedziela, 8 maja 2011 · dodano: 08.05.2011 | Komentarze 0

Dzisiaj w ciągu dnia pogoda była taka sobie. Jednak po południu słońce zaczęło się przebijać i postanowiłem jeszcze trochę pokręcić pod wieczór. Wyjechałem koło 18.30 na standardową już szosową pętle. Po paru km zorientowałem się, że założyłem opaskę, ale nie zabrałem zegarka, więc pulsu nie mogłem kontrolować. Tak więc postanowiłem pojechać sobie jak najszybciej pozwala mi obecna forma. Do Dopiewa jechało się pięknie bo wiatr głównie tylny i boczny. Po dojechaniu do Dopiewa średnią miałem niecałe 33 km/h. Niestety po nawrocie jechało się już znacznie gorzej, cały czas pod wiatr i byłem zmuszony nieco zwolnić, a przy okazji trochę się zmęczyłem. Jednak jest coraz lepiej;)

Dom - Skórzewo - Dąbrówka - Dopiewo - Konarzewo - Głuchowo - Komorniki - Dom.

Dane wyjazdu:
87.13 km 0.00 km teren
03:40 h 23.76 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:15.0
HR max:187 ( 92%)
HR avg:139 ( 68%)
Podjazdy: m
Kalorie: 2476 kcal

Weekendowo;)

Sobota, 7 maja 2011 · dodano: 07.05.2011 | Komentarze 4

W połowie tygodnia zaplanowaliśmy z tatą dłuższą wycieczkę na dzisiaj. Dodatkowo wczoraj zaopatrzył się w SPD, a więc była doskonała okazja, żeby wypróbować.

Start parę minut po 11. Ogólnie plan trasy taki sam jak jechałem w poniedziałek z Tomkiem. Najpierw jedziemy do Puszczykowa, dalej przez Rogalin prosto do Kórnika. Trochę wiało na odcinkach odsłoniętych, ale w lesie było całkiem spokojnie. Dalej kierujemy się na Zaniemyśl, a wiatr nadal boczno - czołowy. Fajna jazda zaczęła się gdy odbiliśmy na Śrem. Wtedy wiatr nas pchał i jechało się dużo lepiej. Szkoda tylko, że nawierzchnia w tym miejscu pozostawia wiele do życzenia. Następnie skręciliśmy już w drogę powrotną w stronę Rogalina i tutaj zaczął się chyba najgorszy odcinek. Dosyć mocny wmordewind, ale spokojnie jedziemy dalej i po 60 km robimy pierwszą i jedyną przerwę na coś do picia i czekoladę;) Po kilku minutach ruszamy dalej docierając najpierw do Rogalina, później do Rogalinka i Puszczykowa. Dalej już prosto do Lubonia i do domu;)

Podsumowując, bardzo przyjemny wyjazd. Podobnie jak ostatnio tylko jedna przerwa, co mi się bardzo podoba. Są postępy, jeszcze trochę i będę miał równego kompana do jazdy;) Dzięki za wspólną jazdę;)

Dane wyjazdu:
35.90 km 0.00 km teren
01:18 h 27.62 km/h:
Maks. pr.:51.30 km/h
Temperatura:14.0
HR max:187 ( 92%)
HR avg:150 ( 74%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1085 kcal

Wieczorkiem;)

Piątek, 6 maja 2011 · dodano: 06.05.2011 | Komentarze 0

Pod wieczór, postanowiłem trochę odreagować po maturach i przejechałem się w sumie już standardową trasą. Dzisiaj jednak spokojnie z większą uwagą na puls niż na prędkość. Bardzo przyjemnie się jechało;)

Dom - Skórzewo - Dąbrówka - Dopiewo - Konarzewo - Głuchowo - Komorniki - Dom.

Dane wyjazdu:
89.43 km 0.00 km teren
03:08 h 28.54 km/h:
Maks. pr.:45.70 km/h
Temperatura:7.0
HR max:181 ( 89%)
HR avg:153 ( 75%)
Podjazdy: m
Kalorie: 2651 kcal

Taką jazdę lubię:)

Poniedziałek, 2 maja 2011 · dodano: 02.05.2011 | Komentarze 2

Jak w tytule napisałem, taka jazda jak dziś mi się bardzo podoba, czyli od rana, równym tempem i bez zatrzymywania się;) Wczoraj zgadałem się z Tomkiem i umówiliśmy się na wspólne kręcenie. A co do trasy to:

Wyjechałem z domu o 7.40 i po niecałej godzinie byłem u Tomasza. Chwile poczekałem, ogrzałem nieco stopy i pożyczyłem ochraniacze, bo było mi zimno. Po chwili ruszamy w stronę Zaniemyśla. Tutaj jeszcze jechaliśmy dosyć nierówno, dalej w stronę Śremu i na tym odcinku stwierdziliśmy, że nie ma co się napinać i zwolniliśmy do 30 km/h jadąc obok siebie i rozmawiając. Następnie skręciliśmy na Rogalin i tak podczas rozmowy cała trasa zleciała mi bardzo szybko. W Rogalinie rozdzielamy się i już sam wracam do domu, równie spokojnie:) Do domu dotarłem chwilę po 11.

Podsumowując, takie wycieczki odpowiadają mi najbardziej. Bez szarpania, tylko równa, spokojna jazda, to jest to co lubię;) Dzięki Tomek za wspólną jazdę.

Dane wyjazdu:
55.49 km 0.00 km teren
01:58 h 28.22 km/h:
Maks. pr.:58.90 km/h
Temperatura:12.0
HR max:192 ( 95%)
HR avg:157 ( 77%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1726 kcal

Wietrzna szosa

Sobota, 30 kwietnia 2011 · dodano: 30.04.2011 | Komentarze 0

W związku z tym, że nie mogłem jechać dziś na cały dzień, a ekipa jechała tradycyjnie do Wolsztyna, postanowiłem ich choć kawałek odprowadzić. O 8 byłem u Gumisia i w 7 osobowym składzie ruszyliśmy do Stęszewa. Jechało się elegancko z wiatrem. Dalej jeszcze około 7 km ich odprowadziłem i zawróciłem w stronę domu. Wiatr cały czas w twarz, ale w sumie udało mi się trzymać w miarę równe tempo;)
A to jeszcze zdjęcie z momentu, gdzie się rozdzieliliśmy:



Dane wyjazdu:
35.89 km 0.00 km teren
01:08 h 31.67 km/h:
Maks. pr.:40.50 km/h
Temperatura:16.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal

Spalanie kalorii:)

Poniedziałek, 25 kwietnia 2011 · dodano: 25.04.2011 | Komentarze 1

Trzeba się ruszyć po ciągłym jedzeniu. W dzień jeszcze trochę przed książkami, a chwilę po 17 ruszyłem na małą szosową pętlę. W sumie już pomału standardowo. Po drodze pan Citroenem za wszelką cenę próbował mi pokazać, że jest większy ode mnie i dwa razy zepchnął mnie na piaszczyste pobocze. Daleko do gleby nie było, ale na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Pozdrowiłem pana środkowym palcem i pojechałem sobie dalej. Reszta trasy spokojnie;)

Dom - Skórzewo - Dąbrówka - Dopiewo - Konarzewo - Głuchowo - Komorniki - Dom

Dane wyjazdu:
68.69 km 45.00 km teren
03:25 h 20.10 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:23.0
HR max:197 ( 97%)
HR avg:162 ( 80%)
Podjazdy: m
Kalorie: 3014 kcal

WPN z ekipą - wreszcie!!!

Piątek, 22 kwietnia 2011 · dodano: 25.04.2011 | Komentarze 0

Wreszcie udało się zorganizować większą grupę i wczoraj po dyskusji na gg ustaliliśmy, że spotykamy się u mnie o 10 i jedziemy na podbój WPN-u;)

Chwilę po 10 ruszamy ode mnie w składzie: Grzechu, Mateusz, Paweł, Tomek, Mateusz i ja. Jeszcze tylko szybkie zakupy i wjeżdżamy na polną drogę w stronę Wir. Dalej już terenami WPN-u, w stronę gór Puszczykowskich, nie wiem w sumie jak to się nazywa, ale tak Mateusz to nazwał:) Całkiem fajna ścieżka, kilka zjazdów i podjazdów, które z blatu szły mi nieco opornie, ale szło wjechać. Po jakimś czasie dotarliśmy do drogi Poznań - Mosina i robimy krótką przerwę:



Dalej wjeżdżamy znowu do góry, trochę terenu i walka pod Osową. Tutaj już mi szło ciężej, ale walka zakończyła się moim zwycięstwem. Po złapaniu tchu dojeżdżam z Pawłem i Grzechem do reszty, a tam się okazuje, że Mateusz ma awarię. Ale od czego jest Tomasz i jego noga:D Coś tam pogrzebali:



i ruszamy dalej. W sumie nie zbyt daleko bo kawałek przed wjazdem na tor DH jest trzask leci plastik, a przerzutka Mateusza wygląda już teraz tak:



Przyznam, że zamiast pomóc, to nie mogłem ze śmiechu, ale ostatecznie jakoś Mateusz doprowadził ją do takiego stanu, że szło jechać. Tak więc zjeżdżamy torem na dół, na chwilę do sklepu po zapasy i szybko do Dymaczewa, gdzie był Robert samochodem. Zostawiamy Mateusza i ruszamy dalej w teren. Tym razem czarnym szlakiem, którym jechałem po raz pierwszy i bardzo mi się podobało:) Dalej szlakiem pierścienia nad Góreckie, a potem nad Jarosławiec. Tam się rozdzielamy. Mateusz z Grzechem jadą już do domu, a Paweł i ja z Tomkiem do Puszczykowa. Tomasz postawił nam po puszcze zimnego picia, za co bardzo dziękuję, i pojechał w swoją stronę a ja z Pawłem na nadwarciański szlak. Oczywiście mostek jest nadal rozwalony:





Przeszliśmy po konarze drzewa i jedziemy dalej. Po parku kilometrach kolejny mostek rozwalony, ale ten na szczęście już mniej:



Dalej już prosto do Lubonia, a Paweł po odprowadzeniu mnie jedzie już do domu.

Podsumowując bardzo udany wyjazd. Jednak jak jest większa ekipa, to dużo lepiej się jeździ. Myślałem, że będę miał problemy na podjazdach, ale było ok. Dzięki panowie za wspólną jazdę i oby więcej takich wypadów;)

Dane wyjazdu:
59.27 km 0.00 km teren
02:20 h 25.40 km/h:
Maks. pr.:34.00 km/h
Temperatura:15.0
HR max:170 ( 84%)
HR avg:141 ( 69%)
Podjazdy: m
Kalorie: 1683 kcal

Pomału do przodu;)

Sobota, 2 kwietnia 2011 · dodano: 03.04.2011 | Komentarze 3

W związku z moją kontuzją, nie za bardzo jeszcze mogę jeździć, ale dzisiejsza pogoda sprawiła, że nie mogłem się oprzeć i trochę pokręciłem. Ale nie sam, bo z tatą. Jak dobrze pójdzie to w czerwcu będę mógł już normalnie jeździć, a teraz będą to sporadyczne wyjazdy jak dzisiaj.

Tyle tytułem wstępu a teraz trochę o trasie. Ruszamy po południu, obejmując jako 1 cel Skórzewo. Dalej pojechaliśmy do Dąbrówki, Palędzia, Dopiewca i Dopiewa. Jechało się całkiem dobrze, delikatny wiaterek i ku mojemu miłemu zaskoczeniu mieliśmy dobre tempo. Z Dopiewa kierowaliśmy się na Konarzewo, a po drodze zmieniliśmy plany i odbiliśmy na Stęszew. Tutak kilka małych podjazdów, ale za do ładny asfalt. Po dojechaniu do DK 5 odbijamy w prawo i przez kilometr tą trasą się poruszamy. Dalej odbijamy na Mosine i jadąc pod delikatny wiatr, zmieniając się co chwila, docieramy do Mosiny. Tam robimy sobie krótką przerwę na batona i ruszamy już w stronę domu. Do Puszczykowa tempo nadal bardzo dobre, gdyż średnia w pewnym momencie wzrosła do ponad 26;) Po wjechaniu do Lubonia, już spokojnie pokonujemy ostatnie metry i do domu docieramy koło 16.30;)

Podsumowując, bardzo przyjemny wyjazd;) Nastawiłem się na spokojną jazdę ze średnia w granicach 22 km/h, a ku mojemu zaskoczeniu tata bez problemu dał radę również tą trasę pokonać ze średnia powyżej 25 km/h, za co gratuluję;) Dodam, że jechałem szosą, więc miałem trochę łatwiej;) Dzięki za wspólną jazdę!:)